Rozwój - słowo na rok 2016

14:04


Gdybym miała opisać zeszły rok przy użyciu jednego słowa , byłby to "chaos".
W planach miałam urodzenie Poli, a cała reszta była wielką niewiadomą - i dobrze, bo cokolwiek bym sobie zaplanowała - Pola i tak wywróciłaby cały plan do góry nogami.

Gdy miałam tylko Leę, posiadanie dziecka wydawało mi się banalne.
Była najmądrzejszą mamą na świecie, która miała złote rady na wszystko - ja usypiać, jak karmić, jak odsmoczkować, odpieluchować, odchować, wychować i generalnie wszystko inne z czym boryka się każda matka. Wszystko wychodziło nam fantastycznie. Głupia ja - 99 % zasług przypisywałam sobie ( no, tak na 2/3 z mężem). 
Nie miałam racji, bo to Lea jest wyjątkowym dzieckiem, a ja  dzisiaj w konfrontacji z polkową rzeczywistością poległam na całej linii. 
Niby z jednej matki i z jednego ojca - ale nie znam dwóch tak skrajnych przypadków jak Lea i Pola.
Choć obie nie widzą poza sobą świata i rzucają się sobie na szyję po każdej dłuższej rozłące - np. jak Lea wraca z przedszkola. ;)

Pola zawładnęła całym naszym rokiem. Mi ukradła ponad dziesięć miesięcy życia, wisząc bezustannie na mojej piersi.  Nie byłam w stanie nic zaplanować, nie wiele mogłam zrobić dla siebie. Mimo wszystko kocham ją bezgranicznie i choć daje nam popalić, jest władcza, uparta i za wszelką cenę stara się osiągnąć to co sobie upatrzyła - to  z drugiej strony jak się śmieje i wygłupia jest najcudowniejszym dzieckiem na świecie i  daje całą siebie, w pocałunkach, przytulaniach.
Lea jest za to bardzo zdystansowana, melancholijna i... jednostajna. ;)

Gdzieś tam pomiędzy tymi zwykłymi wspólnymi chwilami nastał czas kupna mieszkania, remontu, przeprowadzki, pierwszych przedszkolnych dni.  
To był dobry rok - choć bardzo chaotyczny i bez szans na realizację jakichkolwiek terminów i doprecyzowywania planów. Wszystko szło jakimś swoim zwariowanym rytmem, który niemożliwie szarpał mi nerwy. Nie znoszę, gdy nie mam nad czymś kontroli,a rzeczy nie idą zgodnie z moim planem.

Ten rok będzie równie dobry, jak nie lepszy. 
Mam ogrom siły i wiary w powodzenie. Plany - nie postanowienia - rzeczy, które po prostu "chciałabym". Jak się nie uda, to ok. Niech już samo dążenie do wyznaczonego celu będzie dla mnie ciekawą i rozwijającą przygodą.

W tym roku stawiam na rozwój - bo w zeszłym zdecydowanie zapuściłam się pod wieloma względami. A przyjdzie dzień, gdy będzie trzeba zrzucić z siebie fartuszek kury domowej, wyjść do ludzi i mieć im coś do zaoferowania.

Więc tak - ten rok to rozwój. 












Nie utrwaliłam wielu chwil na fotografiach i bardzo tego żałuję - ale obudził się we mnie kompleks jedynej blogerki na świecie, która nie cyka lustrzanką i coraz rzadziej sięgam po nasz "domowy" kompakt. Choć lubię fotografię, to gdy mam wybrać na co wydać kasę - płytki do łazienki, czy super lustrzankę - wygrywają płytki. ;)

Mimo wszystko zeszły rok - już któryś raz z rzędu zamknęliśmy w fotoksiążce od PRINTU, bo to chyba najlepszy sposób, dla tych, którzy nigdy nie pamiętają o wywoływaniu rodzinnych zdjęć, bądź po ich wywołaniu nie mają zapału do wklejana ich do albumu ( np. mój mąż ;)).

Zbliża się Dzień Babci i Dziadka - w zeszłym roku to im sprezentowaliśmy fotoksiążkę   - możecie ją podejrzeć TU, a  w tym roku możecie skorzystać z gotowych SZABLONÓW, które znajdziecie TU.
W tym roku mam dla was specjalny rabat - który znajdziecie TU. Wystarczy podać swój mail i pobrać kupon.



You Might Also Like

0 komentarze

Dziękuję, że jesteś