Zaufaj swojemu dziecku.

13:04



Wszystko wskazuje na to, że nie doceniłam swojego dziecka, a wszelkie lęki i niepokoje były zupełnie niepotrzebne. 
Przekroczyliśmy pewną granicę wspólnego życia.
Po trzech latach, naszego na dobre i na złe, przyszedł czas na rozstanie. I nie ma w tym cienia kłamstwa, gdy mówią, że to matki bardziej przeżywają wielkie zmiany w życiu naszych dzieci. 

Dopóki sama nie zostałam mamą, nie doceniałam również mojej mamy. Nie zdawałam sobie sprawy, że to co dla mnie było wielki wydarzeniem, dla niej znaczyło równie wiele. 
Moja mama -zawsze-  wydawałam mi się taka silna, stabilna i zrównoważona. Należy do tych kobiet, które swoje emocje skrywają głęboko w sobie i mimo ciężkich chwil w jej życiu, zawsze starała się zachować pozory, że wszystko jest ok.
Dziś patrzę na to zupełnie inaczej. Wiem, że każdy apel, każde wystąpienie na szkolnej scenie, każde zakończenie roku szkolnego, gdy odbierałam na środku sali gimnastycznej świadectwo z czerwonym paskiem było dla niej równie wielkim wydarzeniem i przepełniało ją dumą. 
I nawet jeśli między nami w ostatnim czasie padło mnóstwo gorzkich słów - to Ona wciąż przeżywa każde wielkie zmiany w moim życiu. 

W głowie przygotowywałam sobie wizję najgorszego, próbowałam się nastawić  tak, żeby nic mnie nie zaskoczyło. Przygotowałam się  na płacz tuż przed przedszkolną bramą. Przygotowałam się na lament w przedszkolnej szatni, przygotowałam się na odbieranie zapłakanej córki z przedszkola.
Nic z tego. Po raz kolejny pokazała mi jaka jest już samodzielna. Jak bardzo moje lęki były nieuzasadnione. Za chwilę będę wręcz zazdrosna, bo po powrocie do domu wciąż dopytuje, kiedy znów pójdzie do przedszkola.
Wszystko wskazuje na to, że jest dobrze.
I choć próbowano mi wybić z głowy pomysł posyłania jej do przedszkola - skoro i tak "siedzę w domu" - to nie żałuję tej decyzji, bo wiem, że obie tego potrzebowałyśmy. Ona - wejścia w grupę, poznania innych dzieci i poszerzenia horyzontów. Ja - spokoju i usystematyzowania dnia wg. pewnego schematu. To pozwala mi na poukładanie sobie wielu spraw, a i dzięki temu po jej powrocie mam o wiele większą chęć spędzania czasu tylko z nią.
Wydaje mi się, że obie potrzebowałyśmy przerwy od siebie.

To jest ten moment, gdy mój mąż wraca z Leą z przedszkola. Ja czekam na nich z gotowym obiadem, a w progu drzwi słyszę, że Pani w przedszkolu powiedziała, że Lea jest wzorowym przedszkolakiem i dopytywała czy na pewno nie chodziła wcześniej do żłobka.
Niby nic, a łechce moją wewnętrzną potrzebę uznania i docenienia mojego dziecka.

Teraz i ja znam to poczucie dumy 
Teraz bardziej rozumiem moją mamę.
Perspektywa się zmienia.










You Might Also Like

6 komentarze

  1. W biegu pisane...3 września 2015 14:00

    Przypominają mi się nasze początki w przedszkolu. Nie wiem skąd ale wiedziałam, że sobie poradzi i nie pomyliłam się. Wracała pełna wrażeń, każdego dnia coraz bardziej samodzielna. Nie mogła się doczekać powrotu po wakacjach. Ten rok przyniósł wiele dobrego czego i Wam życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    • mama-granda4 września 2015 21:25

      Dzięki !Zazdroszczę Ci tej pewności, ja mam wrażenie, że moje kompetencje są sprawdzane na każdym kroku, więc to jak odbierana będzie Lea przekłada się poniekąd na mnie, choć zdaję sobie sprawę, że pewnie trochę wyolbrzymiam. ;)

      Usuń
    Odpowiedz
  2. Paulina Kamińska3 września 2015 21:39

    Ja również dostrzegam plusy przedszkola, choć, w przeciwieństwie do Was, u nas nie jest tak kolorowo. Jest płacz rano i jest płacz przy odebraniu, ale panie mówią, że w trakcie dnia jest ok. Czekam na moment, kiedy będzie z uśmiechem szła do placówki, z tymże uśmiechem wracała i opowiadała, co fajnego się zdarzyło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    • mama-granda4 września 2015 21:26

      Trzymam kciuki, żeby było lepiej. Na pewno będzie !

      Usuń
    Odpowiedz
  3. Matka Debiutująca4 września 2015 10:42

    Cudna Lea to raz. Dwa, pójście do przedszkola - ja też mimo, że Lulka ostatnio mocno dała w kość, to jakoś czekam na jej powrót. Pierwszego dnia jeszcze nie, ale już wczoraj bardziej. Pewnie też kwestia wcześniejszego zmęczenia wzajemnego materiału dała się we znaki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    • mama-granda4 września 2015 21:26

      Na pewno. :) Ale teraz można w jakimś sensie odpocząć i świeżej spojrzeć na relacje. :)

      Usuń
    Odpowiedz
Dodaj komentarz
Wczytaj więcej...

Dziękuję, że jesteś