Skarb Matki - testujemy.

18:40




Skarb Matki kojarzyłam przede wszystkim z prezentacji jak miała miejsce na spotkaniu Matki w Sieci z zeszłego roku.
 Pamiętam przyjemną prezentację, ładnie opisane produkty, wędrujące z rąk do rąk. Mogłyśmy po dotykać obwąchać i przekazać dalej.Sympatyczna Pani, która robiła wrażenie, że wie o czym mówi. Cała prezentacja pozostawiła we mnie całkiem przyjemne wrażenie - aczkolwiek po produkty nigdy osobiście nie sięgnęłam.
Przede wszystkim dlatego, że wierna jestem tylko kilku produktom, nie lubię "testowania" na dzieciach wszystkiego co tylko wejdzie na rynek. Drugą kwestią jest skład. Tak jak pisałam TU - nie jestem jakąś super eko-mamą, nie znam się na wszystkich dziwnie brzmiących nazwach, parabenach, PEG'ach i innych,  które (rzekomo) straszą  z etykiet produktów przeznaczonych dla naszych dzieci. Najlepiej rozpoznaję na nich "aqua". 
Aczkolwiek przyświeca mi jedna zasada - im mniej substancji w składzie ( również tych dziwnie brzmiących)  tym lepiej, bo jeśli czegoś nie musi być, a w założeniu jest sztuczne - to lepiej, żeby go nie było.

Tradycja, firma rodzinna i produkt polski - to hasła, które przypisywane są marce Skarb Matki.

"Produkujemy kosmetyki dla niemowląt i dzieci pod marką Skarb Matki kosmetyki dla przedszkolaków pod marką Skarb Matki FUN oraz kosmetyki dla kobiet w ciąży i młodych mam pod marką SkarbMatki Femina."


Miałam dobre skojarzenia, więc zdecydowałam się "przetestować'  ich produkty. Najpierw spojrzałam na stronę oraz skład produktów, który wydał mi się całkiem przyzwoity. Zamawiamy.






Pianka do mycia, która sprawiła, że zniknęła Lei awersja do mycia się podczas kąpieli. Wygodny dozownik, neutralny zapach, wydaje się być całkiem wydajna.









Plusem produktów jest delikatny, wręcz niewyczuwalny zapach.

Nie mniej jednak na dwóch produktach, w składzie znajdującym się na opakowaniu znalazłam dokładniejsze informacje o substancjach składowych. I tu moje wielkie rozczarowanie, bo znalazły się na tej liście produkty z grupy parabenów, PEG oraz zdecydowanie dłuższa lista niż ta zawarta na stronie.

Nie jestem zafiksowana na ich punkcie, a jakiś czas temu trafiłam również na artykuł, który próbował nieco odczarować złą aurę, którą zostały otoczone parabeny i inne substancje, których tak bardzo się boimy. Parabeny są jednymi z najlepiej przebadanych substancji pod kątem szkodliwości. Z założenia każdy kosmetyk, który trafia na rynek powinien być bezpieczny.  Pod uwagę powinnyśmy brać również nasze własne predyspozycje - alergie, dotychczasowe uczulenia, czy właściwości skóry. ( Wysokie Obcasy ekstra 7/2014). 
Wybór należy do was, bo odnalezienie się w eko świecie nie jest łatwym zdaniem, a wyczulonym trzeba być również na setki sztuczek stosowanych przez producentów, którzy zapewniają nas, że ich produkty powstają z tylko naturalnych składników.


Nie mniej jednak skóra dziecka kojarzy mi się z czymś czystym, bardzo naturalnym. Czymś o co powinnyśmy dbać szczególnie - nie przesadzając z ilością stosowanych na niej specyfików, bo broni się sama. 
Od narodzin Lei ograniczaliśmy ilość stosowanych kosmetyków do podstawowego minimum, żadnych bąbelków, kolorowych pianek, zapaszków i innych.  Do tej pory nie mieliśmy żadnych zmian skórnych, alergii, wysypek, a z odparzoną pupą borykaliśmy się chyba ze dwa razy.
( Krem do pupy zakupiony przy narodzinach mamy do dziś!  Z ważną datą zużycia oczywiście. )

Jestem zdania, że jeśli czegoś nie musi  być - lepiej, żeby tego nie było, choć pilnowanie się w każdej dziedzinie życia wcale nie będzie takie łatwe.


A wy czym kierujecie się przy wyborze kosmetyków dla waszych dzieci ?








You Might Also Like

13 komentarze

  1. meandmyspace.pl28 października 2014 20:23

    Nie słyszałam jeszcze o tych kosmetykach, dla dziecka zdecydowanie wybieram te z małą ilością substancji w składzie. Są dostępne w drogeriach? Świetny blog, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    • mama-granda28 października 2014 21:20

      Dziękuję za miłe słowa . :)
      Z tego co się orientuję nie są one dostępne w każdej drogerii.
      Dostępność produktów marki Skarb Marki pod linkiem
      - http://www.skarbmatki.pl/gdzie_kupic/

      Usuń
    Odpowiedz
  2. Edyta28 października 2014 22:02

    Hehe, my jestesmy totalnie odjechanymi eko rodzicami ;) Kapiel noworodka tylko z dodatkiem mleka matki (a jak go masz malo to, no wlasnie mysmy chyba mieli malo to byla sama woda), przez pierwsze trzy miesiace podcieranie pupci sciereczka z woda (matko czemu nam nikt nie powiedzial, ze chusteczki nawilzane dzialaja szybciej, zwlaszcza jak trzeba bylo cos wiekszego umyc ;P ), zadnach, ale to zadnych kremow, co najwyzej punktowo, gdy bylo bardzo przesuszone (jak moje dzieci widza krem toby najchetniej go zjadly taka to u nas swietosc), a na basenie jak starszy po raz pierwszy zobaczyl, ze szampon moze byc w innej butelce niz ten co my mamy (najdelikatniejszy jaki moze byc) i pani mu na reke dal (bo ja tego naszego cuda zapomnialam) to myslalam, ze oszaleje z radosci. Co prawda jak jestesmy u moich rodzicow to babcia ich rozpieszcza i maja nawet plyn do kapieli o zapachu coli (czy ona nie rozumie, ze my dzieci myjemy wylacznie woda). A jedyny krem jaki uzywamy to z filtrem przeciwslonecznym najlepiej 50 plus ;P To tyle w temacie kosmetyki u moich dzieci. Kazda kapiel jest swietem, bo odbywa sie dwa razy w tygodniu w porywac szalu kiedy sie spoca lub umazaja czyms jak bloto, piasek i podobne substancje moga wziac dodatkowy prysznic. Howk. Wiekszych swirow nie znajdziesz ;)
    Pozdrawiam Edyta
    PS: Haslo mojego meza jak dziecie myje kolejny raz rece za duza iloscia mydla (to staramy sie jednak uzywac): "Przeciez nie bedziesz w siebie wcieral tego smaru". A o kazdy zakup czegos szalonego jak, na przyklad kolorowa sol do kapieli pytam o zgode ;)
    PS2: Zyjemy i mamy sie dobrze. Mimo wszystko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    • Anonimowy28 października 2014 22:55

      Tak z ciekawości - skąd ta ostrożność dotycząca częstotliwości kąpieli i ograniczenia stosowania mydła? Nie pytam złośliwie , mam 2 miesięczną córkę i ostatnio konfrontuję wiele informacji nt. pielęgnacji

      Usuń
    • mama-granda29 października 2014 09:06

      Edyta, mi się wydaję, że są dwie strony eko świra. Jedna taka prawdziwa - jak przeczytałam Twój komentarz to poczułam, że wy jesteście tak pozytywnie zakręceni na tym punkcie i świadomie podchodzicie do tematu. I to jest bardzo dobre i trochę wam zazdroszczę podejścia - ja jestem zbyt leniwa, żeby się aż tak angażować.
      Natomiast druga strona - wydaje mi się, że o szkodliwości i złym wpływie krzyczą najbardziej Ci, którzy dali się ponieść fali eko-mody, ulegli wpływom koncernom, które nie do końca mówią wszystko o swoich produktach, ale zapewniają, że są najlepszym wyjściem dla WSZYSTKICH dzieci na świecie...

      A przecież do wszystkiego trzeba mieć głowę i dystans. ;)

      Usuń
    • mama-granda29 października 2014 09:15

      Nie posądzam o złośliwość. ;)
      Z mojej strony podbudowane jest to tym, że ludzkie ciało potrafi samo regulować swoją gospodarkę wodną i hormonalną - im więcej stosujemy kosmetyków i chemicznych substancji, tym mniej skóra oddycha, pory są zatykane chemią i dochodzi do zaburzenia gospodarki naszego ciała, tym samym jego zdolności "regeneracyjne" są coraz mniejsze.
      Np. jeśli skóra jest przesuszona i stosujemy mnóstwo kremów i balsamów nawilżających - sprawiamy, że ok. na chwilę skóra staje się gładka i przyjemna w dotyku, ale za dwa dni problem wraca i wracać będzie za każdym razem - bo skóra sama "nie działa", a robi to za nią balsam i będzie musiał robić wciąż.

      Ja osobiście praktycznie nie stosuję balsamów do ciała i nawet jeśli zdarzają się momenty, że moja skóra jest przesuszona - to po jakimś czasie problem sam znika .

      To nie jest żadna teoria naukowa, to powyżej nie jest podparte żadnymi badaniami, a moimi obserwacjami

      Usuń
    • Edyta29 października 2014 11:22

      Co do tego skad takie podejscie to jrst bardzo proste. Rodzilam dzieci w Szwajcarii i tutaj po porodzie polozne szkola z zakresu pielegnacji dziecka. I tak pierwsza kapiel naszych dzieci nastapila w 3 dobie zycia. Wszystkich dzieci na oddziale. Na pytanie czy myc malucha padla odpowiedz woda, a jak skora przesuszona dodac mleka matki. Na pytanie co potem okazalo sie, ze nic, jedynie co to wieksze zabrudzenia przemyc delikatnym mydlem ( tutaj samemu sie wyniera produkt). Czemu myc tylko dwa razy w tygodniu. Proste, bo dziecko do jakiegos czasu nie ma jak sie ubrudzic ( nie pisze o poceniu, a moze to byc zwiazane z przegrzewanien),jak zapytalam czy dziecko raczkujace czesciej myc, odpowiedz byla nastepujaca: a pani, az tak brudno w domu ??? Ot cala filozofia, a ze nam to spasowalo to zastosowalismy. I ciut troche z lenistwa. Bo rytual usypiania po kapieli i tak nie dzialal, bo nasze maluchy byly pobudzone (tutaj tez rada od poloznej jesli dziecko jest pobudzone nalezy go myc rano, jesli usypia wieczorem). A rytual mozna sobie inaczej wypracowac, kizianie po brzuszku, czytanie ksiazek, cokolwiek. Kapiel nie musi to byc. I tak jak pisala Angelika na wlasne zyczenie sobie zatykamy pory, my dorosli to mniejsza szkoda, a po co takiemu maluchowi ? Jesli skora przesuszona, a mleka nie ma ciut oliwki wystarczy okazjonalnie. Nie pisze o osobach z problemami skornymi, ale o normalnych przypadkach. I serio to jak na razie zadnych alergii, suchej skory, przetluszczonych wlosow. Ot po prostu dbac o higiene. To nawet nie jest ostroznosc z naszej strony, ale po prostu nam sie wydaje sensowne. I oczywiscie dochodzi do tego, ze kiedys raczej ludzie codziennie sie nie myli, balsamowali to czemu w dzisiejszych czasach niby trzeba ( reklama to sprawila). Mydlo i szampon uzywamy ;)ale oszczednie. Za to nie uzywamy balsamow i kremow.
      Dzieci sa szczesliwe :) oczywiscie od czasu do czasu szalejemy i mamy czerwona wode w kapieli(ze wzgledu na barwnik, a nie krew :P)
      Dla nas jest tak po prostu wygodniej.
      Pozdrawiam Edyta

      Usuń
    • Edyta29 października 2014 11:27

      A Angelika powiem Ci, ze to my z lenistwa, a nie Ty, bo wode mamy w kranie, a reszte trzeba kupic. Serio na kosmetyki to my prawie wcale pieniedzy nie wydajemy... Nawet wczoraj wyrzucilam narecze czegos co mi mama podarowala i od lat lezy. Nasza filozofia jest brak filozofii ;)

      Usuń
    • mama-granda29 października 2014 20:08

      Edyta, mi czasami wstyd, że tak mało kosmetyków używam.
      A ostatni balsam jaki kupiłam ma już dobre 2 lata ( data do użycia wciąż ok :P)
      Mój mąż to już w ogóle minimalista, woda, mydło, szampon. Choć ostatnio używa mojej odżywki ( ja od września użyłam jej dwa razy), bo mówi, że wtedy ma miększą brodę i go nie drapie w szyje :D

      Potem oglądam reklamy, albo kosmetyczki koleżanek na blogach i zastanawiam się czy to ja przypadkiem nie jestem dziwna...;P

      Usuń
    • Anonimowy30 października 2014 08:51

      Dziękuję dziewczyny za wyjaśnienia :-) My kąpiemy Małą co drugi dzień i mimo wieku sprawia jej to ogrom frajdy (kąpiele nie w wanience, a w wiaderku) i choćby z tego powodu ja kąpałabym ją codziennie. Mąż jednak uważa, że nie ma potrzeby, wyczytał że naturalna flora skóry dziecka "zmywa się", przez co powstają problemy ze skórą. Mamy więc taki consensus, ale co do kosmetyków to fakt - a nigdy o tym nie rozmyślałam - w głównej mierze działa reklama. Sama zauważyłam, że moje problemy z przetłuszczającą się buzią zniknęły, gdy porzuciłam wszystkie super kremy na rzecz jednego, zwykłego z nivei ...

      Usuń
    Odpowiedz
  3. Kasia D.28 października 2014 22:26

    Skarbu Matki używałyśmy przez długie miesiące. Byłam bardzo zadowolona i w sumie tęsknie za tym ich łagodnym zapachem OdpowiedzUsuń

    Odpowiedzi
    • mama-granda29 października 2014 09:16

      O widzisz, a ja dopiero po dwóch latach życia mego dziecięcia miałam sposobność spróbowania. ;))

      Usuń
    Odpowiedz
  4. Milena Łukasiak29 października 2014 19:38

    Super post, ale raczej nie dla mnie ;)

    Może obserwacja za obserwację? Daj znać u mnie
    rilseee.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
Dodaj komentarz
Wczytaj więcej...

Dziękuję, że jesteś