8/52
18:30Małymi kroczkami żegnamy luty. Chwilami rozpaczamy nad tym, że nie dane nam było ulepić bałwana, porzucać się śnieżkami, pozjeżdżać na sankach - może to i lepiej, bo Jot. do dziś nie skończył "ulepszać" sanek ze swojego dzieciństwa - trzymam kciuki, za powodzenie w przyszłym roku.
Wdychamy jeszcze nieco chłodne powietrze, łapiemy pierwsze, oby zwiastujące wiosnę, promienie słoneczne.
Przesilenie daje mi się we znaki, mam wahania nastrojów, pragnę słońca i intensywnych doznań.
Rozliczam samą siebie w snach.
To będzie już zupełnie inna wiosna, zupełnie inne lato - z drugimi urodzinami w tle
8 komentarze
słodkości !
OdpowiedzUsuńU nas nawet kwiatki kwitną, wcześniej chciałam jeszcze na chwilę śnieg, ale... juz się rozmyśliłam, wiosno rozgość się na dobre!
OdpowiedzUsuńZdjęcie - piękne :)
U mnie bardzo wiosennie. Całe szczęście był bałwan i sanki :) Drugie urodziny :) super ;)
OdpowiedzUsuńo matko to ja myślałam, że tylko ja mam wahania nastroju- no proszę teraz mogę mężowi wytłumaczyć, że to przez pogodę .... :D p.s. lepiej pochwal się jak było na spotkaniu :) ściskam
OdpowiedzUsuńJa też odczuwam przesilenie i trochę żałuje, że Laura nie pojeździła na nowych sankach o bałwanie nie wspomnę. Pozdrawiamy!!
OdpowiedzUsuńWitam w klubie w mnie tez wahania nastroju to codzienność :D A nam się nie udało sanek zakupić nawet :D
OdpowiedzUsuńBuziaki
Tak, ja też mam wrażenie i czuję to w kościach, że ta wiosna będzie przełomowa. :)
OdpowiedzUsuńLea- słodki, mały krasnal z czerwonym noskiem :)
OdpowiedzUsuńDrugie urodziny mówisz... skąd ja to znam :)
Dziękuję, że jesteś