Stół z powyłamywanymi nogami. DIY
19:35Marzył mi się stół.
I sielski obrazek wokół niego.
Wspólne posiłki, śniadania z pachnąca szynką, pokrojoną w plasterki.
Dzbankiem soku pomarańczowego i świeżo zmieloną kawą w kubku.
Poranki leniwe, wspólne, gdzie nie ma miejsca na zgiełk wiecznie śpieszących się i spóźnionych domowników.
Rozlane kaszki, i porozrzucane skorupki jajka... Sok kapiący na podłogę.
Wspólnie celebrowane, pachnące obiady.
Kolacje we dwoje, przy blasku świec.
No i mam. Mam ten swój wymarzony stół, Jego rękoma odnowiony, bo tym razem postanowiłam się nie wtrącać, pozwoliłam mu działać. Dałam wolną rękę z jakimś przeczuciem, że się nie zawiodę.
Od czasu do czasu schodziłam do warsztatu, podejrzeć, by mieć poczucie minimalnej kontroli.
Choć obsuwa czasowa musiała mieć miejsce, bo jakżeby inaczej. To jednak zdążył jak obiecał przed Nowym Rokiem, i ten przywitaliśmy już przy nowym stole.
Wprawdzie na stojąco, bo stół jest, a krzeseł brak...
Przyjdzie jednak czas i na krzesła.
(Chętnie jakieś przygarniemy...;))
Efekt finalny:
Stół otrzymaliśmy w spadku po zmarłe sąsiadce, od maleńkiego nazywanej przeze mnie "babcią", która zawsze miała w barku schowane dla nas landrynki... wystarczyło tylko zadzwonić - "babcia, daj cukierka...".
Dziękuję.
( Szufladka nie ma jeszcze rączki, ale wciąż nie możemy zdecydować się na tą "idealną". ;) )
49 komentarze
Piękny efekt końcowy :) Naprawdę rewelacja :)
OdpowiedzUsuńWygląda prawdziwie sielsko:))))
OdpowiedzUsuńPiekny, na pewno piękne chwile przy nim spędzicie. Tata spisał się na medal :D
OdpowiedzUsuńSpisał spisał! ;))
UsuńWow! Jest piękny! Sporo pracy, ale warto było :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Monika
Dziękujemy! :))
Usuńpięknie wyszło, kurczę, szacun!
OdpowiedzUsuńI to jest TO! Meble z duszą i Waszym sercem w nie włożonym.
OdpowiedzUsuńMam koleżankę, która odziedziczyła mieszkanie po dziadkach na Starym Mokotowie z drewnianą, wiekową, skrzypiącą podłogą i starą drobiną zamiast półki na książki. Nigdy nie mogę się zebrać, żeby od Niej wyjść.
Kocham takie mieszkania! Usuń
Piękny;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie zdałam sobie sprawę, że my nie mamy stołu. I najgorsze jest to, że nie mam na niego miejsca...
My też zupełnie nie mamy miejsca na stół jadalniany, więc na razie zastąpił biurko...;)
UsuńPiękny jest :D jak najwięcej wspólnych chwil przy nim spędzonych wam życzę..
OdpowiedzUsuńJa mam kilka rzeczy, które mój Tato własnoręcznie robiła jako nastolatek, znajdą swoje miejsce w nowym domu. A i mąż mi obiecał, że jak znajdę stół to mi odnowi go dla mnie, więc nie przestaję w poszukiwaniach ;)
Zazdroszczę takiego taty i tych przedmiotów. ;)) Szukaj, bo satysfakcja i radość są ogromne! :)
Usuńale widzę, że krzesła się też robią...czy się mylę??? u nas jest stół i krzesła, ale szanowny pan komputer na nim stoi, a mi leniuchowi nie chce się przekładać :) szacun dla majstra :D
OdpowiedzUsuńRobi się jedno, również po sąsiadce...więcej nie miała :D Majster dziękuje !
UsuńWyszedł bosko!! uwielbiam jego nogi, z chęcią bym taki stary przygarnęła i odnowiła sobie nawet sama :-) A krzesła szukaj po allegro itp. Ja póki co też mam stare z Ikei i marzą mi się inne, ale wszystko w swoim czasie...
OdpowiedzUsuńPodobne nogi są w Ikei, więc generalnie można pójść na łatwiznę, gotowe nogi, blat i już... ale to jednak nie to samo ! ;) A co do krzeseł, zupełnie nie opłaca się zamawiać, bo ceny mają na ogół z kosmosu, plus przesyłka... będziemy szukać na targach staroci...;))
Usuńno znam już tego stoła, ale teraz widzę go w pełnej krasie :) Rozkładany! a wiesz co... ja nie wiem, czy wolę go przed czy po ... obie wersje bym chciała :D drewniany blat, biały stelaż - klasyka!
OdpowiedzUsuńPrzed był baaaardzo zmasakrowany, trzeba było niektóre dziury wypełniać...;) poza tym ten klasyki mi się tak marzył....:))
UsuńEfekt powala, warto było:)
OdpowiedzUsuńDziękuję.;))
Usuńcudnie wygada, wiem ile pracy kosztuje taka zmiana, wiem tymbardziej podziwiam :)
OdpowiedzUsuńJa bym cały w naturalnym kolorze zostawiła , śle taki tez jest piękny... I skoro Tata taki zdolniacha to jeszcze nieraz poprawki wopriwadzi;)a najpiękniejsza jego historia...
OdpowiedzUsuńTrudno było go zostawić w drewnie, bo szlifowanie zakamarków było bardzo trudne... (bez specjalistycznego sprzętu.... jednak jesteśmy amatorami- domoróbkami... ;))
UsuńPięknie wygląda! :)
OdpowiedzUsuńBosko! Uwielbiam takie dawanie nowego życia starym meblom Sama kilka popełniłam i kocham je całym sercem :)
OdpowiedzUsuńzara home ma świetne gałki :)
OdpowiedzUsuńPrawda, ale zupełnie nie opłaca nam się zamawiać jednej gałki,a u nas w ZARZE nie ma działu HOME. niestety... ;)
UsuńWygląda super i pewnie mnóstwo pracy. Kiedyś odnawiałam starą szafę, kilka dni to trwało. Ale warto było. Pozdrawiam serdecznie i przy okazji zapraszam do siebie.
OdpowiedzUsuńSporo pracy, ale warto, bo satysfakcja ogromna! ;)
UsuńMnóstwo pracy, ale warto, bo ogrom satysfakcji jest niepojęty ! :))
UsuńIle razy będę jeszcze musiała napisać o tym stole, zeby wreszcie przestał mi się podobać?! :))
OdpowiedzUsuńA co do logo: Less is more! Świetny wybór!
Wpadnij na kawę przy nim Usuń
Piekny stolik , wiele dobrego się z nim się kojazy , z sercem odnowiony , to mysle ze same piękne rzeczy będą się na nim tworzyć i tego ci zycze
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo !! :)
UsuńPrzy takim można wypić dobrą kawę! :)
OdpowiedzUsuńZdolniachy, pomysłowe! ;)
Piękna opowieść, kojarzy mi się z moim stołem. Może to brat bliźniak :)
OdpowiedzUsuńTu opis: http://www.isorecyclingart.blogspot.com/2013/08/sto-przyniesiony.html
Pozdrawiam !
Świetny stół! Chcę i stół i takiego zdolnego męża do takich renowacji ;)
OdpowiedzUsuńWystarczy swojego odpowiednio zmotywować...;))
UsuńMetamorfoza robi ogromne wrażene. Tak coś czułam, że jak już go pokażesz, to będzie pieknie i rzeczywiście tak wyszło. Ten tata Jot to zdolny jest nie ma co! Zawsze jestem pod ogromnym wrażeniem kiedy widzę, że rzeczy odzyskują drugie życie i to w taki stylu. Sama bym sie połasiła na taki stół tylko problem w tym, że gdybym go znalazła w stanie "przed" to bym raczej go ominęła szerokim łukiem dlatego tym bardziej jestem pod wrażeniem i podziwiam okropnie. Oj zdolni Wy oboje!
OdpowiedzUsuńMojego męża trudno przekonać do zabrania się za coś co jest bardzo zniszczone. Podejrzewam, że gdyby ten stół nie przywędrował do na przypadkiem, nie spojrzałby na niego na żadnym targu staroci. ;) Ja za to próbuję nawet w największych "rupieciach:" dostrzec jakiś potencjał. :)
UsuńHa! Sztukę motywacji męża do zadań specjalnych opanowałaś więc do perfekcji :)
UsuńAleż piękny, też o takim marzę. Na razie mam trochę skromniejszy ;) ale też go wyczekiwałam i baardzo go lubię.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Natalia
http://myhomeandmylove.blogspot.com/
co zrobić? zazdroszczę stołu całym sercem!
OdpowiedzUsuńPiękny ten stół! Mój mąż dwa lata temu zrobił mi karmnik dla ptaków. Byłam bardzo szczęśliwa i wzruszona takim prezentem. To nic, że był na kulawej nodze ;) To jeden z piękniejszych prezentów jaki dostałam (innym wspaniałym był miś, którego uszył sam ;)
OdpowiedzUsuńteż miałam sąsiadkę, która zawsze miała dla dzieciaków cukierki :)
efekt końcowy rewelacja :) Pięknie to wszystko wygląda.
OdpowiedzUsuńNo zazdroszczę!! Zdobyczy, cudeńka i umiejętności! I tego wspólnego czasu chyba przede wszystkim :)
OdpowiedzUsuńMałe arcydzieło mnie zaczarowało!
https://www.facebook.com/pages/Pretty-Home/452696198099417?ref=stream gałeczki :)
OdpowiedzUsuńTen stół jest idealny.Ja mam jego mierną imitację z I:)
OdpowiedzUsuńDziękuję, że jesteś