Do ludzi matki, do ludzi...

22:40

 

Przychodzi taki dzień kiedy trzeba w końcu wyjść do ludzi... DO LUDZI. Nie do warzywniaka pod blok, nie do Biedronki za róg i nie na szczepienie z dzieckiem.
Oczywiście, od samego poczęcia  - wiemy co mamy robić przez najbliższe dziewięć miesięcy - żadnych worków - wciągać brzuch, a jak się już nie da to coś luźniejszego, ale nie worek, niech ładnie spływa po rosnącej piłce w miejscu naszego brzucha. Pełen makijaż, broń Boże tłusty włos - od razu poznają, że my w CIĄŻY i do tego nie dbamy o siebie. Olejki, maści na rozstępy, kremy nawilżające masaże, drenaże... Domowe spa sobie urządzamy , co by ciału jędrności całe to ciążenie nie odebrało.
Na szpilkach nawet w dziewiątym miesiącu... no dobra, do ósmego, bo potem bulwy zamiast stóp.
No, ale przychodzi ten dzień, że tych kilogramów wraz z dziecięciem naszym nam ubywa...  Tak jakby. 
Bo są super gwiazdy,  które 2 tyg. po porodzie na Salony biegają - przepraszam, ja dwa tygodnie po porodzie ledwie z łóżka się zwlekałam, kręgosłup i klatka piersiowa przeszywały bólem, szwy na brzuchu ciągnęły i te noce wciąż jeszcze nieprzesypiane.  Daleko mi było na Salony, oj daleko.
Dawałam sobie pół roku, bo gdzieś w jakimś Mądrym Poradniku / na Mądrym Forum  wyczytałam, że organizm kobiety po cesarskim cięciu może dochodzić do siebie nawet do pół roku. Więc, spoko mamuśka, bez presji. A ten brak presji zamienił się w złudną dyspensę, przerost lenistwa nad treścią, bo kręgosłup owszem bolał jeszcze miesiącami, boli i dziś razem z biodrem tak, że ruszyć czasem się nie mogę, a podbiegnięcie do autobusu graniczy z cudem. (Próbowałam raz - noga mi zesztywniała i ruszyć dalej nie chciała. Autobus odjechał.)

Ale przychodzi taki moment, że trzeba "wrócić do gry", że trzeba wyjść do ludzi, a nikt nie będzie Cię tłumaczył, że dopiero co urodziłaś... Poza tym chciałoby się tak po prostu, żeby mąż nie patrzył na Ciebie z politowaniem, gdy w tych workach (lubię worki, przed ciążą też lubiłam...) po domu chadzasz, gdy chowasz się pod kołdrą, naciągając ją po samą szyję, a lustra omijasz szerokim łukiem.  Bo nawet jeśli wszystko jest względnie ok - no, nie da się ukryć, że ciąża jakieś ślady po sobie zostawia, że czasem i 3 razy dziennie smarowana skóra pęka, że boczek zostanie ten z lewej i prawej, że pierś już nie taka jędrna i pełna jak przy karmieniu - to i tak w głowie pozostaje myśl, że to już nie to samo ciało, że tam w środku było dziecię nasze, że zmieścić się musiało, że spało tam przez dziewięć miesięcy, kopiąc tu i ówdzie.. 
I są lęki, ja mam lęki, w lustra w przymierzalni nie patrzę jak dawniej, spoglądam sekund dziesięć, przyodziewam suknię złotą* i myślę, że nie ta. Nie ta i nie następna, następna i nie następna... I już padam z sił,  Lea jęczy , stęka - widzę jaka to dla niej straszna udręka... 
Przychodzi tata Jot. na ratunek,  mówi, że ten rozmiar chyba ZA DUŻY ( Hura! Coś jest jeszcze na nas ZA DUŻE!) przynosi MNIEJSZY - pasuje ! I tata Jot. kiwa z aprobatą. (nie wyczuwam, aby to było ponaglenie - wracajmy już do domu, dłużej nie dam rady. )
Można by było rzec - Mission complete.
Ale zaraz wyrzuty sumienia, bo przecież wcale nie taka tania...że może nie warto na jeden wieczór. I znów tata Jot. ucina me rozterki, bierze i płaci, oddaje papierową torbę i wskazuje wyjście. 

A morał z tego jaki?
A taki, że nawet jeśli nam w głowie siedzi zakrzywiony obraz naszego matczynego ciała, nawet jeśli defektów mu kilka pozostało, nawet jeśli nie jest już tak idealne jakbyśmy chciały, to nasi panowie i tak je kochają. Bo to ciało dało im najcudowniejszego małego człowieka na świecie. Powstałego z nich i z nas.
A my możemy się tylko starać, żeby kochali jeszcze mocniej... ;)









* kolor przywołany tylko na użytek tekstu - nigdy bym się w złotej sukience wystąpić nie odważyła.


** Na zdjęciach występują :
Lea, tata Jot. MALUBKA - to ta w niebieskim.  wujek Wojtek, oraz Mateusz - Malubkowy siostrzeniec.
Nie ma tam mnie, ani mojej sukienki... ;):):)

You Might Also Like

29 komentarze

  1. Anonimowy18 lipca 2013 22:56

    super tekst ........ a sukienka na pewno super leży i zabawa będzie cudna ....pozdrowionka agatarn

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    • mama-granda18 lipca 2013 23:14

      :)

      Usuń
    Odpowiedz
  2. Kamila S18 lipca 2013 23:11

    Bardzo dory artykuł znaleziony u KoralowejMamy: http://codziennikfeministyczny.wordpress.com/2013/07/18/kiedy-twoja-matka-uwaza-ze-jest-gruba/
    ... a sukienka co tu dużo mówić: leży świetnie Mamo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    • mama-granda18 lipca 2013 23:15

      Dotarłam do niego zaraz po spłodzeniu post i miałam właśnie edytować i wkleić link :P Ale dzięki wielkie. ;)

      Usuń
    Odpowiedz
  3. Anonimowy18 lipca 2013 23:26

    Kochamy Twoje texty! Masz talent, bo łapczywie pożeramy każde słowo i mało i mało... :-D
    Facebook: Hobibobi - Kreatywne Matki Wariatki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    • mama-granda19 lipca 2013 09:59

      Dziękuję jest mi bardzo miło! Ja chłonę wasz talent łączenia ze sobą tkanin, wzorów, waszą pasję i chęć działania! ;)

      Usuń
    Odpowiedz
  4. AniaW19 lipca 2013 07:20

    pięknie to napisałaś, też ostatnio przechodziłam przez koszmar kupowania sukienki na wyjście i mój mąż zachował się równie wspaniale jak twój :) super faceci super matek ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    • mama-granda19 lipca 2013 09:59

      Dokładnie tak! :)

      Usuń
    Odpowiedz
  5. Patuhall19 lipca 2013 08:26

    Czytam, potem patrzę na zdjęcia poniżej i nadziwić się nie mogę, że to napisała dziewczyna ta, ze zdjęcia. Wyglądasz świetnie, nie jedna kobieta bezdzietna powinna brać z Ciebie przykład!
    A kiedy dołączymy Młodą i Jej Tatę... kompozycja idealna.
    Każdemu czegoś brakuje, każdy by sobie coś ujoł lub dodał ale mając takich bliskich łatwiej jest nie zwracać na to uwagi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    • mama-granda19 lipca 2013 10:00

      No kochana, :P Malubka ślicznie dziękuje za komplement! ;)

      Usuń
    • Patuhall23 lipca 2013 01:05

      Byłam święcie przekonana, że to Ty... Czuję się zagubiona :)

      Tak, czy inaczej przestań już z tą skromnością i napisz wreszcie, że jesteś zajebistą babką, bo my to już wiemy... teraz Twoja kolej!

      Usuń
    Odpowiedz
  6. Joanna Adamkiewicz19 lipca 2013 08:51

    Pięknie napisane :) Ja niestety bardzo krytyczna wobec siebie jestem, zwłaszcza teraz gdy jestem w ciąży i przybyło mi z 15 kg. Najchętniej zamknęłabym się w czerech ścianach i nie wychodziła do ludzi... W nic się nie mieszczę, a tu zostało jeszcze trochę czasu do rozwiązania... I choć mąż na każdym kroku powtarza, że kocha mnie i moje ciało to i tak w głowie mam swoje własne myśli... Liczę, że nabiorę innego podejścia :)
    A Ty Mamo wyglądasz rewelacyjnie, tylko pozazdrościć :)
    Buziaki :* :* :*
    http://zuziulek.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    • mama-granda19 lipca 2013 10:01

      15 kg, to jeszcze nie rekord - moja teściowa przy wzroście metr pięćdziesiąt z hakiem, przytyła 28 kg... A należy do raczej drobnych osób..:) Dziś wygląda rewelacyjnie wciąż. ;) Dobrze, że tak mówi i wierz mu;*

      Usuń
    Odpowiedz
  7. Iwona19 lipca 2013 09:47

    Przeczytałam, spojrzałam na zdjęcia i co widzę że samokrytyka zupełnie nie na miejscu bo super wyglądasz ;)

    A każda z nas ma coś do poprawki, coś za duże coś za małe, ale mając takich mężczyzn obok najzwyczajniej nie zwraca się na to uwagi ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    • mama-granda19 lipca 2013 10:02

      Ja zwracam, bo chcę dla mojego męża wyglądać jak najlepiej. ;) aczkolwiek, Malubka dziękuje za komplementy. ;)

      Usuń
    Odpowiedz
  8. Paozja19 lipca 2013 10:13

    Fajna notka :)
    Mnie na szczęście prawie wszystko spadło po ciąży, no może za wyjątkiem kilku boczków tu i ówdzie. Jednak pamiętam, że czułam się strasznie tuż po porodzie. Któregoś razu wybrałam się na zakupy - tak w ramach poprawy humoru - i co ?? Łzy jak grochy, bo w niczym nie wyglądałam jak kiedyś i nic wtedy nie zakupiłam. To, czego naprawdę w sobie nie lubiłam to przeogromne piersi (tzn. miałam wtedy po prostu D, więc pewnie niektóre z Was w czasie karmienia biją mnie o głowę w tym rozmiarze), i nie mogłam się przyzwyczaić, że mój dekolt aż tak się wypełnił. I choć tłumaczyłam sobie, że to przecież mleczko dla dziecka tam jest, to i tak lustro nie było moim sprzymierzeńcem.
    Od kilku miesięcy już nie karmię, piersi zmalały ,a ja odżyłam. Czuję się znowu kobieca, i choć afkors mam swoje kompleksy i obarczam nimi Tatinka ;P, to jakoś tak jestem dumna, że jestem i kobietą i mamą ! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    • mama-granda19 lipca 2013 22:22

      I dobrze, że jesteś dumna! Poza tym razem z Amelką jesteście PIĘKNE i cudnie wpisujecie się w Paryski klimat! ;)

      Usuń
    Odpowiedz
  9. Nieidealna19 lipca 2013 10:16

    Pięknie napisane!!!
    Ja staram się zazwyczaj wyglądać fajnie,dla naszego taty ale przede wszystkim dla siebie, nawet jak chodzę w dresach bo lubię to są to jakieś fajne i seksowne a nie 5 numerów za duże :)
    dziękujemy za wyróżnienie :* w najbliższym czasie odpowiem na pytania :) pozdrawiamy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    • mama-granda19 lipca 2013 22:22

      Kurczę, a moje dresy poplamione farbą od ciągłych domoróbek. ;)Czekamy na odpowiedzi z niecierpliwością! ;)

      Usuń
    Odpowiedz
  10. Izabela H19 lipca 2013 11:17

    Chyba każda z nas po urodzeniu dziecka zastanawia się jeszcze bardziej niż wcześniej nad wyglądem ;) ja do figury swej nie mam zastrzeżeń ..szczuplak ze mnie.. choć w ciąży przybrałam 23-24kg ;) i było mi wtedy z tym ciężko,ale udało się dojść do swojej normy sprzed ciąży ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    • mama-granda19 lipca 2013 22:23

      No to zazdroszczę. ;)

      Usuń
    Odpowiedz
  11. Hally (Raczek)19 lipca 2013 13:10

    Masz niezwykłą lekkość pisania....no chciałoby się tak pisać....JA chociaż dwójkę dzieci urodziłam zawsze się sobie podobałam...ot taki mój narcyzm....wiadomo ze bym zmieniła to i owo w sobie ale staram się nie narzekać...nie ubolewać na chudością, małym i nie jędrnym niestety biustem....kiepskim brzuchem....ale co tam....mam dzieci, jestem szczęśliwa...i tyle:))))I pokaż się tutaj koniecznie w tej sukience:))))Bo Malubka tutaj niezłą zmyłkę dała:)))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    • mama-granda19 lipca 2013 22:24

      A Tobie to jeszcze bardziej zazdroszczę takiego nastawienia! ;) Ja tysiąc pięćset kompleksów mam. ;) I dziękuję za komplement! ;)

      Usuń
    Odpowiedz
  12. Gosia M.19 lipca 2013 16:16

    Fajny tekst!
    Dokładnie wczoraj spojrzawszy na fotkę z plaży pomyślałam, że już nie wyglądam jak przed ciążą... i po ciąży zaczęłam nienawidzić robienia zakupów, nic sobie ostatnio już nie kupuję... :/ mam zamiar się wziąć za siebie, ale zawsze to przekładam
    http://mojaglowakolorowa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    • mama-granda19 lipca 2013 22:25

      No właśnie jakoś się zgrałyśmy z tą rozpaczą :P ;) Ja też nie lubię... Wcześniej szalałam na punkcie garderoby... kupowałam, kupowałam, zakupoholizm mi się takie prawdziwy włączył, rzeczy wisiały z metkami, a ja wciąż kupowałam. A dziś? Idę na wyprze letnie i kupuję sweter ! :D Ot, macierzyństwo...:P

      Usuń
    Odpowiedz
  13. Wikilistka pl19 lipca 2013 18:13

    My już tak mamy, że do nas nie dociera, że jest dobrze. Tak myślę :)
    ... Bo co z tego, że schudłam po ciąży te 28 kg, co mi się przybrało+dodatkowe 3kg od tak sobie, bo lata i Wiki gonię po całym mieście ? Co z tego, że w teorii przynajmniej, szczuplejsza jestem niż przed ciążą? Rozmiar fakt faktem mniejszy wcisnę, ale tak jak pisałaś : skóra nie ta, rozstępy, tłuszczyk tu i ówdzie, o piersiach nie wspomnę.
    Taki chyba nasz los, ale lat mamy kilka żeby przezwyciężyć w sobie te kompleksy, co by nasze Córy podobnie zakrzywionego obrazu rzeczywistości nie miały

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    • mama-granda19 lipca 2013 22:26

      No i właśnie, bo nie o te kilogramy chodzi, ale zmiany jakie zachodzą, nawet najmniejsze i oswoić się z nimi musimy. Dla cór, prawda prawda! :)

      Usuń
    Odpowiedz
  14. gosik19 lipca 2013 22:46

    jak mnie zazdrość zżera jak widze koleżanki moje vo ledwo po ciązy a znów chudziutkie!!!a ja ciągle ztym moim brzuchem :( ale cóż pogadam sobie,pojęcze i dalej nic z tym nie robie...choć czasem są dni,ze lubie siebie taka jaka jestem i nawet ten nadmair tłuszczu mi nie przeszkadza oby wiecej takich dni!!! ach i głupio sobie wmawim,że kochanego ciałka niegdy nie za wiele!
    buźka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    • mama-granda19 lipca 2013 22:59

      Lepiej tak, niż jakbyś miała całymi dniami w poduchę ryczeć! Buziaki! ;)

      Usuń
    Odpowiedz
Dodaj komentarz
Wczytaj więcej...

Dziękuję, że jesteś