I jak tu...

22:37



Jejku, jakie to powyższe jest prawdziwe! Nie chodzi tutaj o użalanie się nad sobą i nad brakiem czasu, bo jednak jakoś sobie radzimy, a pomagają nam non profit instytucje babć. Ale samo to, że trzeba główkować, podwozić do jednej, śpieszyć sie do drugiej, bo już zmęczona i wystarczy na dzisiaj. I babcie też muszą główkować jak przygarnać maleństwo do siebie. A ja mimo wszystko za każdym razem czuję wyrzuty sumienia, że za mało poświęcam się córce i że zbyt lekko przychodzi mi pozostawianie jej z babciami - żeby potem na prędce do domu, nadrobić stracony czas. Ale Lea śpi - "dopiero co zasnęła", więc czekam, aż się obudzi, a później już tylko na szybko troszkę tego i tego.
Zawsze, gdy wydaje mi sie, że mam tyyyyyleee czasu, okazuje się go za mało.
I jutro to samo.
Jak spędzić walentynki, skoro ja pracuję, Jot. pracuje, babcia 1 wybiera się na pogrzeb, a później zająć się prababcią (która sama tego zrobić już nie może), babcia 2 pracuje. Na 18:00 ofiarowane bilety do kina, jeszcze zaległy prezent urodzinowy. Więc znów od rana... Podrzucić do siostry, skończyć pracę, odebrać od siostry, kupić walentynkowy prezent, z dzieckiem pod pachą ogolić nogi, wysuszyć głowę, oko podmalować... Po to, żeby z płaczem stanąć przed lustrem w sukience sprzed ciąży i stwierdzić, że nie ma szans żeby w tym wyjść... I pewnie będzie po całym nastroju walentynkowym, bo tusz się rozmazał, a i tak nie ma w co się ubrać, Jot. zaraz wróci z pracy i mamy pół godziny, żeby dotrzeć do kina... A jeszcze małą trzeba wcześniej podrzucić do babci, która jest u prababci...
I mogłabym zająć się częścią tych rzeczy już teraz, ale wcale nie mam siły. Więc tak, biadolę, i w zupełności nie potrafię się zorganizować. I chciałabym wiosny, bo wtedy słońce daje mi więcej energii do działania i wszystko wydaje się o wiele łatwiejsze!


I polecamy LUCKYINLOVE, bo dziewczyny są na prawdę cudowne !

You Might Also Like

0 komentarze

Dziękuję, że jesteś